Wraz z rozwojem i upowszechnieniem się nowych technologii, człowiek stał się bardzo ufny w stosunku do urządzeń elektronicznych. Z jednej strony to dobrze, że nie boimy się nowych wyzwań i staramy się wykorzystywać wszystko co się da do ułatwienia sobie życia. Niestety bywa, że za taką bierną uległość i ufność można zapłacić własnym życiem. Przykładem mogą być kierowcy aut z wieloma systemami zabezpieczającymi przed wypadkiem. Jeżdżą oni szybko i często nierozważnie, “bo mam ABS i poduszki w razie czego”. Kolejnym przykładem, który posłużył jako tytuł newsa, jest firma budowlana, która zburzyła przez przypadek nie tą posiadłość co trzeba. Jej właściciel twierdzi, że miał papierową zgodę właściciela z dokładnymi współrzędnymi geograficznymi. System GPS wskazał, który to dom. Niestety, jak się okazało – błędnie. Właściciel rozsypanej posiadłości, gdy kosząc trawnik spostrzegł co się stało, był zdruzgotany i nie miał pojęcia dlaczego stracił wszystko. Później sprawa się wyjaśniła, ale nie sądze, żeby powód zajścia wystarczył do usatysfakcjonowania “bezdomnego”. Pewne jest, że wszystkie wyliczenia i współrzędne były właściwe, ponieważ osoba, które je sporządzała, zbudowała dom własnymi rękami, cegła bo cegle.